Maszeruj albo giń

07 czerwca 2016

Anna Jantar śpiewała przed laty, że najtrudniejszy jest pierwszy krok. Dodam, że z każdym kolejnym… wcale nie jest łatwiej, choć na pewno bliżej Boga. Niech słowa Apostoła Narodów będą dla nas wskazówką: „Dlatego też staramy się Jemu podobać czy to, gdy z Nim, czy gdy z daleka od Niego jesteśmy. Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre” (2 Kor 5,9-10).

DSC_1310Wielu ludzi nie może sobie pozwolić na oderwanie się od codziennych obowiązków i wyruszenie na pielgrzymkowy szlak. Ich droga związana jest często ze znoszeniem osobistych niedoli i ograniczeń. Czyż nie odbywa swoistej pielgrzymki rodzic wstający do ciężko chorego dziecka? Czy nie pielgrzymuje dziecko opiekujące się swoimi niedołężnymi rodzicami? Gdy trudy dnia codziennego podejmujemy z wiarą, czy nie kroczymy drogą nakreśloną nam przez Jezusa (por. Łk 9,23)?

Mój dobry znajomy, który ma szóstkę dzieci, często wzdycha, że chciałby bardziej poświęcić się Bogu. Ten skromny człowiek nie dostrzega, że właśnie robi wielkie rzeczy, wychowując dzieci w duchu Ewangelii. Może nie ma czasu na osobistą pielgrzymkę czy wyjazd na rekolekcje, ale pozostając wiernym powołaniu małżeńskiemu i ojcowskiemu, jest bliżej Boga niż wielu żyjących za murami klasztorów.

W 2 Liście św. Pawła do Koryntian czytamy: „Wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z dala od Pana” (5,6). Nasze ziemskie życie jest zatem pielgrzymowaniem do domu Ojca (por. J 14,2). To od nas zależy, jak wykorzystamy ofiarowany nam czas. Ziemska wędrówka jest doskonałą okazją, byśmy odpowiednio przygotowali się na spotkanie z Bogiem. Ilekroć pytam moich uczniów: „Kto z was nie wie, co należy robić, by być w niebie?”, nikt się nie zgłasza. Każdy z nich wie, jaka droga wiedzie ku życiu, a jaka ku śmierci. Mimo to tak wielu ludzi wybiera życie bez Chrystusa, który jest jedyną DROGĄ, prawdą i życiem (por. J 14,6).