100 fidesów
Na potrzebę tego tekstu, poprosiłem moich uczniów o udział w pewnym eksperymencie. W formie prezentacji wyświetliłem im dwa slajdy, na których zaprezentowałem dwóch świętych i zapytałem ile osób w klasie o nich słyszało. Pierwszy slajd prezentował św. Pio. Na 336 pytanych, słyszało o nim… 336 osób. Jakoś nie byłem zdziwiony tym wynikiem. Drugi slajd przedstawiał św. Josemaríe Escrive de Balaguer, którego rozpoznało tylko lub aż 27 osób.
Skąd pomysł, by zestawić ze sobą akurat tych dwóch świętych? Jakiś czas temu, przeczytałem, że dwie kanonizacje zgromadziły w Rzymie rekordową ilość wiernych. Jak łatwo się domyśleć to właśnie ci dwaj, o których pytałem młodzież w dwóch bytomskich szkołach. W przypadku o. Pio łatwo zrozumieć ową popularność. Stygmaty, nadzwyczajne dary, to jakby chodząca reklama Boga.
A co z popularnością Escrivy? Odwołajmy się do jego słów: „Twoja doskonałość polega na tym, abyś doskonalił się w miejscu, zawodzie i na stanowisku wyznaczonym ci przez Boga”. To chyba najlepsze streszczenie jego życia i popularności. Z powyższych słów wynika, że nikt nie jest na straconej pozycji. Do jednych Chrystus dociera przez nadzwyczajne i nadprzyrodzone znaki, jakich dokonał w życiu o. Pio, a do innych przez zwyczajność drogi nakreślonej w pismach i licznych konferencjach ks. Josemaríi. Oczywiście należy tu podkreślić, że o. Pio nie zabiegał ani o popularność, ani nadzwyczajne dary jak chociażby stygmaty.
Obaj wyżej wymienieni należą do czołówki moich ulubionych świętych. Choć w przypadku o. Pio, zawsze nieco onieśmielała mnie i przytłaczała mnogość nadprzyrodzonych zjawisk. Jakby Bóg w tym niepozornym zakonniku chciał się popisać przed światem swoimi możliwościami. Trudno zliczyć dary, którymi Bóg obdarzył tego pokornego kapucyna. Nie należy jednak zapominać o najważniejszym, że o. Pio, był bardzo podatną glebą. Od najmłodszych lat oddany całkowicie Jezusowi. Bez jego zawierzenia i zaufania do Jezusa, ta historia nie miałaby miejsca. Fenomen naszej wiary tkwi w przyjęciu lub odrzuceniu woli Boga. Owa możność stanowi zaczyn świętości. Bóg kieruje do każdego zaproszenie, mówiąc: jeśli chcesz (por. Mt 19, 21; Pwt 30, 19).
Chęć pełnienia woli Boga, jest wspólnym mianownikiem łączącym obie biografie. Natomiast w życiu hiszpańskiego kapłana, wszystko wydaje się takie zwyczajne, by nie powiedzieć ludzkie. Dlatego wydaje mi się nieco bliższy. Jednak nie wolno zapominać, że głównym bohaterem, w ich życiu był Chrystus.
Nie chciałem w tym tekście konfrontować obu świętych. Powszechne powołanie do świętości, to nie jakaś nowa dyscyplina sportowa. Nie ma żadnych zestawień w stylu, ilu penitentów w ciągu miesiąca obaj wyspowiadali, czy który z nich dłużej odprawiał Mszę świętą. Skalę ich i każdej innej świętości należy mierzyć w jednostkach, które można nazwać „fidesami”, od łac. Fides – wiara. Mamy wiernie wypełniać wolę naszego Pana (por. Mt 7, 21; 12, 50). Wierność swojemu powołaniu, niezależnie od czasu i miejsca, będzie potwierdzeniem nie tylko naszego szacunku do świętych, którzy nas inspirują i za nami orędują u Boga, ale nade wszystko do Tego, który ich zachwycił i powołał. Zatem, z okazji wspomnienia narodzin dla nieba św. Josemaríi, życzę wszystkim, byśmy byli wierni na 100 fidesów.