Serce z popiołu

14 lutego 2018

IMG_20180215_001536Ale nam się porobiło… Kalendarz nam powariował. Jednego dnia mamy wspomnienie św. Walentego, którego uczyniono patronem m.in. zakochanych i środę popielcową, która rozpoczyna okres Wielkiego Postu. Dla wielu czymś karkołomnym byłoby pogodzenie tych dwóch okazji. Nie chcę się wysilać na licytowanie co jest ważniejsze czy świętowanie miłości czy czas umartwienia.

Ważne byśmy nie zapomnieli w jednym i drugim przypadku o tym, co najważniejsze. Oczywiście mówiąc o miłości, pomijam całą tę lukrowaną i brokatową otoczkę. Miłość, to coś najwspanialszego czego możemy doświadczyć i co możemy ofiarować. Nie znam człowieka, który nie chce być kochanym. Jednak każdy wie, że droga do miłości jest trudna i wymagająca, a co ważne okraszona wieloma wyrzeczeniami.

Post i umartwienie to rzeczywistości, których raczej unikamy. Zastanawiamy się po co z czegoś rezygnować, skoro możemy to mieć, że mamy do tego pełne prawo. Kto i dlaczego podejmuje się takiego dzieła? Odpowiedź jest prosta, ktoś kto ma na względzie wyższy cel. I to jest wielkie podobieństwo między miłością, a umartwieniem. Zatem usystematyzujmy to wszystko.

Któż z nas w młodości nie wzdychał do pięknej dziewczyny lub przystojnego chłopaka. Nie wiem, jak swoje oczarowanie przeżywają dziewczyny, ale co nie co wiem, o tym jak to wygląda u kilkunastoletnich chłopców czy dorosłych mężczyzn. Gdy w zasięgu zainteresowania pojawia się ta jedyna, w mężczyźnie uruchamia się tryb heroiczności, który uzdalnia go do wielkich poświęceń w celu zdobycia serca tej jedynej. I tu wkraczamy na grunt umartwienia. Czyż stan zakochania – chyba tak to można nazwać – nie wymaga od nas rezygnacji z możliwości bycia z kimś innym na rzecz osoby, o której względy zabiegamy?

Przecież to nie jest tak, że moja żona w chwili gdy mnie poznała, przestała dostrzegać wspaniałych mężczyzn, którzy przebijają mnie pod każdym względem. W sumie nie jest większą sztuką rozkochać kogoś w sobie, ale wytrwać w tej miłości, by nie była to wspólna wegetacja, jest czymś wielkim i trudnym. Każdy z nas nadaje się do tego by kochać i być kochanym, ale trzeba o tę miłość zabiegać, pielęgnować i czasami walczyć o nią. Dla miłości tej jedynej, warto zrezygnować z miłości innych i to już jest pewna forma postu, czyli rezygnacja z dobra, które nie jest konieczne, dla osiągnięcia wyższego celu.

Podobnie w chrześcijaństwie, podejmujemy wyrzeczenia, by wzrastać w wierze lub w celu wyproszenia u Boga pewnych łask dla innych lub siebie. Jeśli chcemy by Bóg zajmował w naszym życiu centralne miejsce, musimy zainwestować swoje siły i czas w to, by tak się stało. Bóg jest niezmienny i taki sam jest Jego stosunek do każdego człowieka. To człowiek otwierając lub zamykając się na Boże wezwanie do komunii ze sobą, wyraża swój stosunek do Boga.

W każdej dziedzinie, by osiągnąć zamierzony cel, wymagane jest wyrzeczenie. Sportowiec, muzyk, naukowiec czy rzemieślnik, chcąc osiągnąć sukces, zmuszeni się do wielkich poświęceń. Nawet co do form owych wyrzeczeń jesteśmy podobni.

W chrześcijaństwie, to modlitwa, jałmużna i post. Modlitwa czyli rozmowa z drugą osobą, nie musi być tylko przyjemnością. Boga nie widzę i nie słyszę Jego głosu wśród grzmotów. Zatem ów dialog jest trudny i wymaga od człowieka dyscypliny. Nawet święci, przeżywali trudności na modlitwie, ale co najważniejsze: NIGDY Z NIEJ NIE REZYGNOWALI! Jałmużna czyli pomoc niesiona drugiemu człowiekowi w sensie materialnym jak i duchowym, też wymaga od ofiarującego swe środki lub czas, sporo wyrzeczeń. Chrześcijaństwo nie jest organizacją charytatywną (choć wielu chciałoby nas widzieć tylko w tej roli), ale swoją ofiarnością na rzecz potrzebujących wyrażają miłość nie tylko do ludzi skrzywdzonych lub ubogich, ale przede wszystkim do Chrystusa. To też wymaga od wielu poświęcenia między tym, czego pragną dla siebie, a potrzebami bliźnich. A na deser post. Jaki jest sens nie jedzenie mięsa czy czegoś innego i czy post to tylko kwestia zawartości brzucha? Post jak wcześniej powiedziałem, to rezygnacja z pewnego dostępnego, ale nie koniecznego dobra, na rzecz wyższego dobra. Zatem form postu może być wiele. To przecież tak niewiele, by raz w tygodniu zjeść mniej  i unikać pokarmów mięsnych. Można też na pewien czas wyłączyć muzykę, komputer, gry… To może nam uzmysłowić, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od tych rzeczywistości i jak wiele uwagi im poświęcamy. Post nie tylko formuje wolę w człowieku, ale pomaga zwracać naszą uwagę ku temu co rzeczywiście jest ważne.

Tak jesteśmy skonstruowani, że bardziej cenimy to dobro, dla którego bardziej się trudzimy, które więcej od nas wymaga, niż to, które jest na dane i łatwo dostępne. Zatem Wielki Post nie musi być czasem wielkiego smutku, ale czymś pozytywnym, jak widział to Jezus:

„Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 16-18)

Na zakończenie, coś dla ducha i ucha: